Francuzka na językach świata
Jedni ją kochają, inni krytykują. Jedni chwalą, inni wytykają jej wpadki. Pierwsza dama Francji Brigitte Macron to dziś bez wątpienia jedna z najbardziej znanych i najczęściej omawianych w mediach – także tych poświęconych modzie – kobiet świata.Na językach wszystkich znalazła się, gdy młodziutki Emmanuel Macron (rocznik ’77) został prezydentem Francji. Powód? Pierwsza dama jest od niego o 24 lata starsza (rocznik ’53). Wybranką serca przyszłego prezydenta została wiele lat temu, gdy ten był jeszcze jej… uczniem. Ile miał wtedy lat? 15 lub 16 – tu media wciąż nie mogą ustalić wspólnej wersji. Faktem jest natomiast, że o serce (i rękę) swej wówczas jeszcze zamężnej wybranki Emmanuel walczył kilka lat.
Pierwsza para Francji szybko przekonała do szczerości swych uczuć rodaków oraz światową opinię publiczną. Urzekła prostymi gestami: trzymaniem się za ręce; naturalnym, spontanicznym okazywaniem sobie czułości. A uwagę mediów przykuł styl Brigitte. Zwłaszcza, że pani prezydentowa śmiało sięga po dzieła wielkich projektantów i odważnie komponuje swoje stroje.
Pani Macron jest bez wątpienia fanką Louis Vuitton. Podobno przyjaźni się nawet z Delphine Arnault, wiceprezes zarządu marki LV i córką Bernarda Arnault. Pismu „Elle”, na którego okładce znalazła się niedawno, zdradziła, że wśród jej ulubionych projektantów obok Nicolas Ghesquiere’a właśnie z Louis Vuitton są także Olivier Rousteing z Balmain, Alexandre Vauthier czy Azzedine Alaia. Ukazujący się nad Loarą tygodnik L’Express określił jej styl jako „allure rock” – ponętny i rockowy. Inne media mówią np. o niemal młodzieżowej nonszalancji.
Brigitte z pewnością ma słabość do żakietów, często ozdobionych dwoma rzędami guzików; klasycznych kolorów (bieli, czerni, czerwieni, granatu, błękitu i beżu); spodni rurek – zarówno tych z materiału, tworzących eleganckie garnitury z ciekawymi marynarkami, jak i dżinsowych, którymi często przyprawia o zawrót głowy co bardziej konserwatywnych stylistów oceniających kreacje pierwszej damy. Podobnie, jak kończącymi się kilka centymetrów nad kolanem sukienkami typu Twiggy, które eksponują jej szczupłe, długie nogi. Jedną z takich sukienek założyła na niedawny szczyt NATO, co w świecie mody odbiło się znacznie większym echem, niż konkluzje tego szczytu w mediach gospodarczych… „Noszę spódnice nad kolano, nie mini. Aczkolwiek uwielbiałam nosić mini, gdy byłam młodsza. Chowałyśmy je do torebek, gdy wychodziłyśmy na imprezę i… zakładaliśmy pod nie pantalony, żeby tańczyć rock’n’rolla” – mówiła w wywiadzie dla „Elle”.
Większość modowych krytyków twierdzi, że pierwsza dama Francji ma smak i świetne wyczucie stylu. Czaruje dodatkami – stylowymi torebkami czy okularami; hipnotyzuje odważnymi szczegółami. Takimi, jak choćby skórzane czarne rurki, zestawione ze szlachetnym, kaszmirowym swetrem i ciężkimi, rockowymi butami stylizowanymi na motocyklowe, w których poleciała do Chin.
Brigitte Macron bez wątpienia doskonale czuje się w tym, co nosi. Ubiera się, nie przebiera. Jest odważna, a przy tym nie zaklina rzeczywistości i swojego wieku. Niczego nie tuszuje, nie kryje. Czuje się świetnie w swojej skórze i każdego, kto na nią patrzy – uśmiechniętą i pewną siebie – przekonuje do tego, że tak właśnie jest.„Zawsze bardzo dbałam o to, jak wyglądam, wystarczy zapytać się moje dzieci czy uczniów. Nigdy nie wyjdę z domy, zanim nie zastanowię się nad stylizacją i nie ułożę włosów” – przyznała w rozmowie z „Elle” „pierwsza Francuzka”.
Fot. Paris Match; Public; Purepeopele; Express UK
Wiele zdjęć i opisanych stylizacji Brigitte Macron znajdziecie na Isntagranie @thebrigittestyle – polecam 🙂